5/18/2013

17/05/2013 HOME SPA Time...


Zapalenie zatok zatrzymało mnie w domu i kompletnie uśpiło ;)dziś już nieco lepiej (mogę ruszać głową J) postanowiłam czas w domu spożytkowac na małą regenerację cery. 

z cyklu home made : Maseczka obkurczająca rozszerzone naczynka 



Składniki:
1.      Francuska glinka czerwona (dwie płaskie łyżeczki)
2.      Glinka biała (jedna płaska łyżeczka)
3.      Ekstrakt z soku żurawiny wielkoowocowej (pół łyżeczki)
4.      Olej z róży rdzawej EKO (3 krople)
5.      Hydrolat z róży damascena (dwie płaskie łyżki)

Dlaczego właśnie te składniki?

Półprodukty te mają wiele właściwości skupię się tylko na tych mających działanie na naczynka krwionośne:
1.       Francuska glinka czerwona: zapobiega rozszerzaniu się naczynek krwionośnych, ściąga pory, remineralizuje skórę i oczyszcza z toksyn.
2.      Glinka biała: dodałam jej gdyż sama glinka czerwona byłaby zbyt mocna dla mojej wrażliwej skóry, a glinka biała polecana jest do skóry delikatnej i wrażliwej. Glinka biała łagodzi podrażnienia i ujednolica koloryt skóry.
3.      Ekstrakt z soku żurawiny wielkoowocowej: stabilizuje ściany naczyń włosowatych zapobiegając ich kruchości i pękaniu.
4.      Olej z róży rdzawej EKO: polecany w pielęgnacji skóry naczyniowej, intensywnie regeneruje skórę, działa również przeciwzmarszczkowo.
5.      Hydrolat z róży damascena: wykazuje działanie wzmacniające wobec naczynek krwionośnych.
informacje o właściwościach składników pochodzą z KLIK


Przygotowanie:

Do niewielkiego naczynia wsypałam najpierw glinkę czerwoną później białą oraz ekstrakt owocowy, nastepnie dodałam hydrolat i trzy krople oleju. Nie można przesadzić z olejem, gdyż składniki się nie połączą ładnie  i powstaną grudy.
Następnie wszystko wymieszałam i powstała ładna, jednolita konsystencja.








Dla czytelniczek o mocnych nerwach ;)
...


Nakładałam na twarz druga stroną łyżeczki, niezbyt gróbą warstwę ale tak, aby skóra nie prześwitywała przez maskę. Ze względu na silne właściwości ściągające omijam okolice oczu, skóra tam jest wyjątkowo wrażliwa.
Po nałozeniu w około 10 min maska zasycha, ściągając skórę (nie jest to komfortowe uczucie, ale czego nie robi się dla urody J). Oprócz działania na naczynka krwionośne maska zweża również pory.


Na zdjęciu możecie zobaczyć jak maska wygląda już po nałożeniu. Szybko zasycha jak widać ;)

Zmycie jej nie należy do czynności najprostszych… pod bierzacą wodą zajmuje trochę czasu. Pamiętajcie że zmycie pod wodą nie wystarczy ja po spłukaniu wodą przemywam wacikiem z płynem micelarnym i musze zużyć min. 2 żeby usunąć czerwone pozostałości których gołym okiem nie widać.

Efekt:

Po zmyciu moja twarz jest delikatna i gładziutka, nieco zarumieniona, ale po nałożeniu kremu wszystko wraca do normy. Po tej maseczce warto nałożyć nawilżający krem, gdyż właściwosciami glinek jest również usówanie nadmiaru sebum, tak więc skórę suchą może troszkę wysuszyć (ja nie miałam takiego efektu).
Po dłuższym stosowaniu (mniej więcej od roku raz do dwóch razy w miesiącu) faktycznie zauważyłam, że moja cera naczynkowa się uspokoiła, a same naczynka nie są już tak bardzo widoczne. Cera zdecydowanie rzadziej reaguje rumieńcem na ciepło, zimno, stres czy alkohol.
Jaka dla mnie uzupełnienie pielęgnacji cery naczynkowej. 

A wy, macie jakieś maseczki  robione samodzielnie, które na stałe u Was zagościły? Chętnie wypróbuję przepisy J


Pozdrawiam,
Agnieszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz